W odpowiedzi na apele Kurii Krakowskiej zgłosiłem się jako nadzwyczajny szafarz Komuni Św. w ŚWD Młodzieży. Jeszcze w czasie ogólnopolskiej pielgrzymki dla NSzKŚ w Katedrze Poznańskiej,w dniu 11 czerwca br., ksiądz z Kurii Krakowskiej ogłosił dramatyczny apel że brakuje im około 1000 NSz.KŚ ,ptrzebnych w czasie trawnia Mszy Św. Rozesłania na Campusie Miserecordia w Brzegach.
Chciałbym przedstawić pokrótce swoje przeżycia i refleksje z tego wyjazdu. Wyjechaliśmy z przed nszej Bazyliki Archikatetralnej w Poznaniu 30 lipca br. o godź. 4.05. Autokary były dwa. Razem było nas 105 NSzKŚ. Do Krakowa dojechaliśmy około godź. 11.30. Parking dla naszych atokarów wyznaczono w zachodniej części Krakowa, odalonego okło 18 km od campusu Miserecordi w Brzegach. Wsiedliśmy do tramwaju na pętli Bronowice i jadąc przez cały Kraków dotarliśmy do przystanku końcowego Mały Płaszów. W Bronowicach tramwaj był już przepełniony. Bardzo mnie i pozostałych rozbawiał młody Chilijczyk, zachęcając pasażerów słowem „komprese”, sam zajmował wygodne siedziące miejsce. Po dojechaniu do końcowej pętli Mały Płaszów, piękną dwupsmową drogą maszerowaliśmy w kierunku Brzegów. Chilijczycy byli niesamowici w swoich śpiewach. Śpiewali pieśni drogi Neokatechumalnej. Bardzo zmęczony dotarłem do Brzegów po przebyciu około 7 km. Z naszej parafi towarzyszył mi Andrzej W. NSzKŚ. Dobrze się szło, gdyby nie te ciężkie bagaże. Po drodze upał niesamowity, ani grama wody i kontrole bagażu. To ostatnie na szczęście mnie to nie dotkneło. Posługę wyznaczono nam w sektorze H113, sektor ten znajdował się na samym końcu Campusu. Głównego ołtarza nie było widać i nawet nie bardzo wiedziałem w którym kieruku patrrzeć, aby go dostrzec. Nasz sektor w czasie modlitewnego czuwania z Ojcem Św. był zapełniony w około pięciu procentach. Trochę raźniej zrobiło mi się później, gdy przybyła grupa młodzieży z Hiszpani, przeważały dziewczyny. Błędem moim było to, że nie zabrałem słuchawek do tel. by słuchać homili Ojca Św. w naszym języku. Postanowiłem odszukać sektor F5 w którym pwinna być młodzież z naszej parafii na czele z Ks,Proboszczem. Niestety nie znalazłem ich tam. Jak się później dowiedziałem przenieśli się do innego sektora. Na szczęście pogoda była niesamowita.Wieczór jak i cała noc była bardzo ciepła.Około godż.19 na campus przybł Ojciec Św. Po wyjeżdzie Ojca Św. w naszym sktorze mieliśmy Mszę Św. na której odbyła się konsekracja Najświętszgo Sakramentu, który mieliśmy roznosić w czasie jutrzejszej liturgi. Niestety przy głównym ołtarzu odbywał się koncert, który poprzez bardzo moocne nagłośnienie uniemożliwił aktywne włączenie się w naszą liturgię. Po tej liturgii dziewczyny z Hiszpani zafascynowały nas swoim niesamowitym tańcem (jak niektórzy z naszych mówili Flamengo), w każdym bąć razie było to coś wspaniałego. Drugi raz w moim szściesiątnioparoletnim życiu zdarzyło się że spałem po chmurką. Rano z niecierpliwością czekaliśmy na wyznaczenie nam roli jaką mieliśmy tam do spełnienia. Bardzo długo nic się nie działo. Po jakimś czasie ktoś przyszedł i ogłosił że mamy się przygotować.
Znowu długo,długo nic. Aż wreszcie wyznaczono dwudziestkę która poszła w sektory bardziej zapełnione. Mnie wręczono kartkę z numerem sektoru H 114. Był to sąsiedni sektor, kompletnie pusty. Trochę byłem rozczarowany. Po rozpoczęciu głównej liturgii, tak się stało że znowu ktoś przyszedł i zabrał nas do bardzej zapełnionych sektorów. Jak policzyłem to rozdałem około piędziesięciu komunikantów. Bogu niech będą dzięki. W końcu to dlatego zdecydowałem się na ten wyjazd, żeby sprawować tam posługę nadzwyczajnego szafarza komuni Św.
Po końcowym błogosławieństwie Ojca Św. i rozesłaniu, udaliśmy się w drogę powrotną na parking, gdzie czekały na nas autokary. Z nieba lał się żar niesamowity. Na szczęście tym razem, byłem zaopatrzony w wodę do picia. Tak sobie myślałem, że przebycie około sześciu kilometrów do pętli tramwajowej w Małym Płaszowie nie będzie stanowiło dla mnie problemu. Po drodze rozspiewana młodzież bardzo mnie podnosiła na duchu. Tym bardziej że była to młodzież rónych nacji. Hiszpanie, Francuzi, Ukraincy, a nawet Mexyk czy USA. Ponieważ jak na mój wiek i moje zwyrodniałe stawy kolanowe przemarsz około 6 km z ciężkim bagażem jest wyzwaniem dość ciężkim. Z utęsknienim wypatrywałem gdzie ten Mały Płaszów z tramwajem. Kiedy wreszcie z wielkim wysiłkiem i obolałymi nogami zobaczyłem pętlę tramwajową, jakież było moje roszczarowanie gdy okazało się że żadna komunikacja w Krakowie nie funkcjonuje. Z zaciętymi zębami i olbrzymim bólem w prawym kolanie pomaszerowałem dalej. Na peronie pętli spostrzegłem młodzież z Bułgari. Uradowałem się, bo była to młodzież z Burgas, parafii Zmartwychwstańczej prowadzonej przez polskich księży ze Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego. Tu muszę wyjaśnić że jestem z parafii zmartwstańczej w Krzyżownikach-Smochowicach i jako świecki jestem Bratem Zewnętrznym przy tym Zgromadzeniu. Okazało się że młodzież ta przyjechała z franciszkanami. Na niebie zaczeły się pojawiać ciężkie chmury burzowe. Na pewno będzie ulewa.
Tak też się stało. Pojawiła się „ściana wody”. Jedyną możliwością schronienia się i przeczekania tej ulewy był rząd „TOI TOI”, w których przesiedziałem prawie jedną godzinę. Gdy ulewa osłabła ruszyłem w dalszą drogę. Zrobiło mi się trochę razniej gdy pojawił się pierwszy tramwaj. Niestety nie w tym kierunku. Po zasięgnięciu informacji od przechodniów wytłumaczono mi że muszę dojść do najbliszego skrzyżowania, skąd jeżdzi tramwaj do Bronowic. Po półkilometrowym marszu wsia-dłem do właściwego tramwaju, i dotarłem do Bronowic i dalej do parkingu gdzie były nasze autokary. Do atokaru wsiadłem jako ostatni.
To tyle moich refleksji i przeżyć z uczestnictwa w ŚDM, jako Nadzwyczajny Szafarz Komunii Świętej. Były to piękne i niezapomniane chwile.
Zygmunt W. par. Im. Maryi Poznań Krzyżowniki – Smochowice.