Pewnego dżdżystego dnia, gdy po Mszy św. wychodziłem z Najświętszym Sakramentem do chorych, w kruchcie kościoła spotkałem starszą siostrę zakonną, która oddawszy cześć Jezusowi, przyglądała mi się, jak wkładam bursę z Nim pod kurtkę.
„Jaki pan jest szczęśliwy, że może przytulić Jezusa do swojego serca” – powiedziała do mnie.
Trochę się zmieszałem, ale też uświadomiłem sobie, że siostra dostrzegła to, czego ja nie zauważyłem w tej czynności – Jezus pozwala mi nie tylko brać Siebie do rąk, ale i przytulać do serca, które jest przecież symbolem miłości.
W czasie swojej posługi w poznańskim szpitalu im. Strusia zszokowała mnie reakcja pewnej staruszki. Gdy podałem jej Najświętszy Sakrament, ona ucałowała moją rękę. Osłupiałem. Ta kobieta uświadomiła mi, jak należy czcić ręce, które podają nam Jezusa, ale też to, jak ja używam swoich rąk, które z woli Boga i Jezusa pozwalały mi nieść Jezusa.
Zbigniew Kryszak